Pewnej nocy, gdy Calineczka leżała uśpiona w swej łupinie, przez zbite okno wskoczyła wielka żaba.
Piosenka „Ropucha”
Ropucha: - Hm, hm! Bardzo ładna żona dla mojego syna. Zabiorę ją do przytulnego błotka i pokażę przyszłemu mężowi. Cóż za dobrana para!
Narrator: I porwawszy skorupkę, zeskoczyła prosto na ścieżkę, wiodącą nad zarośnięty rzęsą staw. Tam mieszkała
Ropuch: Koak, koak, breke-ke- keks.
Ropucha: Cicho! Obudzisz ją i może nam uciec. Trzeba przenieść kołyskę na liść wodnej lilii, aż na środek strumyka. Tam będzie jak na wyspie.
Ropuch: Koak, koak, breke-ke- keks.
Narrator: Ropuch i Ropucha popłynęli na środek strumyka ze śpiącą Calineczką.
Ropucha: Spójrz Ropuszku! Ten największy liść jest najlepszy. A tymczasem przygotuję dla Was mieszkanie w głębi błota. Niedługo świt. Trzeba się śpieszyć!
Ropuch: Koak! koak!
Calineczka: Ach! Jaki straszny miałam sen. Gdzie ja jestem?! Jak tu głęboko. Co to za wstrętne stworzenia.
Ropucha: Oto mój syn, mościa panno. Zamierza ożenić się z Tobą i właśnie urządzamy wam wspaniałe mieszkanie w głębi błota.
Ropuch: Koak, koak! Breke – ke – keks!
Ropucha: Zabieramy Twoją kołyskę, a potem wrócimy po Ciebie.
Ropuch: Koak, koak! koak. Musimy już iść.
Calineczka: Ja nie chcę mieszkać u brzydkiej Ropuchy! Nie chcę być żoną Jej syna!(płacze)
Narrator: Na szczęście dwie małe rybki, odpoczywające w cieniu liścia, na którym siedziała dziewczynka, słyszały jej gorzki płacz, a wcześniej rozmowę dwóch żab. Rybki postanowiły działać.
Pierwsza rybka: Nie bój się, Odrobinko! Mamy ostre ząbki. Przegryziemy łodyżkę!
Druga rybka: Listek popłynie z prądem strumyka. Nikt go już nie dogoni!
Calineczka: Kim jesteście?
Rybki razem: Jesteśmy rybkami! Odgryziemy łodyżkę. Gotowe!
Calineczka: Dziękuję wam, rybki! Uratowałyście mi życie! Nigdy o was nie zapomnę!
Rybki razem: Żegnaj, kochana Calineczko! Bądź szczęśliwa!
Narrator : Calineczka była wolna. Chwyciła źdźbło trawy i wiosłowała nim, by dostać się na brzeg., lecz porwał ją nurt przepływającego przez jezioro strumienia. Nagle nadleciał kolorowy motyl.
Motyl: Dzień dobry! Dokąd płyniesz?
Calineczka: Chciałabym trafić do domu, ale nie znam drogi i nie mogę poradzić sobie z liściem. Czy możesz mi pomóc?
Motyl: Rzuć mi koniec paska od sukienki, a pociągnę twój liść.
Narrator: Calineczka z wdzięcznością zgodziła się na tę propozycję i wkrótce odpłynęła na liściu z żabiego stawu do strumienia. Niestety, inne niebezpieczeństwa czyhały na dziewczynkę. W pewnej chwili porwał ją wielki chrząszcz i zaniósł do swojego domu na wierzchołku liściastego drzewa.
Chrząszcz: Bzz, bzz. Może jesteś za szczupła w pasie, ale jeśli umiesz gotować, wezmę Cię za żonę i zostaniesz panią chrząszczową.
Calineczka: Puść mnie! Ani trochę nie umiem gotować.
Chrząszcz: To się nauczysz. Bzz, bzz, bzz.
Narrator: Gdy jednak posadził dziewczynkę na gałęzi przyszły inne chrząszcze. Te uznały jednak, że dziewczynka zbyt się od nich różni.
Chrząszcze: Jest za chuda.
Ma za mało nóg. I brak jej skrzydeł. Pewnie nie potrafi latać.
Niech sobie idzie, dokąd chce! Nie jest przecież chrząszczem.
Chrząszcz sfrunął z nią na ziemię i puścił wolno.
Narrator: Było lato i Calineczka długo wędrowała wśród kwiatów i przez wysokie trawy. Za pożywienie miała płatek kwiatowy, który popijała rosą. Wkrótce nadeszła jesień i biednemu dziecku coraz trudniej było znaleźć coś do zjedzenia i dach nad głową. A gdy nadeszła zima, wraz z nią pojawiły się głód i chłód.
Calineczka: Przyjdzie mi umrzeć. Co ja biedna zrobię, kto się mną zaopiekuje.
Narrator: Calineczka zalewała się łzami. Wędrowała, trzęsąc się z zimna, aż wreszcie natrafiła na mały domek, zbudowany z gałązek i suchych liści. Z nadzieją zapukała do drzwi.
Mysz: Co robisz sama na dworze w taką straszną pogodę? Wejdź i ogrzej się przy kominku. Możesz tu zamieszkać, jeśli tylko będziesz mi opowiadała baśnie. Bardzo lubię baśnie.
Calineczka: Bardzo Ci dziękuję, kochana myszko!
Narrator: Dom myszy był przytulny i dobrze zaopatrzony w żywność. Calineczka zamieszkała w nim, sprzątała i gotowała, a poza tym opowiadała bajki. Któregoś dnia mysz zapowiedziała wizytę swojego znajomego.
Mysz: Bardzo bogaty kret – mieszka we wspaniałym podziemnym domu. Nosi piękne czarne futro, ale ma bardzo krótki wzrok. Jest bardzo dobrze wychowany i niezwykle uczony, zachowaj się więc jakbyś była damą.
Narrator: Kiedy kret przyszedł, Calineczka zaśpiewała mu parę piosenek, co go zachwyciło i zakochał się w niej po uszy.
Kret: Uff. Pójdę już. A jutro zapraszam do siebie. Przyjdę po panie, byście nie zabłądziły w podziemnych korytarzach. Poza tym gdzieś po drodze leży martwy ptak. Mogłybyście się przestraszyć.
Piosenka „Krecia robota”
Narrator: I poszedł, a następnego dnia zjawił się znów, by zaprowadzić je do swojej nory. Po drodze w podziemnym tunelu natknęli się na jaskółkę, która sprawiała wrażenie martwej. Kret trącił ją lekko łapą.
Kret: Ma za swoje. Powinna była przyjść tu pod ziemię, zamiast całe lato latać jak szalona po niebie!
Narrator: Calineczka była wstrząśnięta tymi okropnymi słowami. Następnego dnia wróciła do tunelu. Jaskółka nie była martwa, tylko zesztywniała z zimna.
Calineczka: Uratuję cię , piękna jaskółko!
Narrator: Dziewczynka codziennie przychodziła pielęgnować i karmić ptaka. Podczas jednej z wizyt jaskółka opowiedziała dziewczynce swoją historię.
Jaskółka: Skaleczyłam się cierniem, nie byłam w stanie lecieć z innymi ptakami do ciepłych krajów. Zostałam więc na zimę i omal nie zginęłam. Jaka ty jesteś dla mnie dobra, że mnie tak pielęgnujesz.
Narrator: Gdy po długiej zimie nadeszła wiosna, jaskółka poszerzyła dzióbkiem otwór, zrobiony przez kreta i gotowała się do odlotu.
Jaskółka: Leć ze mną Calineczko. Znowu będziesz mogła żyć na łące, bawić się z motylami i słuchać śpiewu ptaków.
Calineczka: Nie mogę. Polna mysz była dla mnie taka dobra. Nie mogę zostawić jej samej. Zbyt lubi moje baśnie.
Jaskółka: A więc żegnaj !
Narrator: Zaświergotała jaskółka i niczym czarna strzała wzbiła się w głębinę nieba. Calineczka wróciła do domu.
Mysz: Gdzie byłaś tak długo? Mam dla Ciebie wspaniałą niespodziankę. Był tu kret i poprosił o twą rękę. Nie musisz nic mówić. Wiem, jak się cieszysz. To nie byle co, zostać panią kretową.
Narrator: Calineczka wcale się nie cieszyła.
Calineczka: Och ja biedna, mam zamieszkać w kreciej norze, nie widzieć słońca, ptaków .(płacze)
Narrator: Za późno było na ucieczkę. Jaskółka odleciała już jednak daleko. Całe lato dziewczynka pod czujnym okiem myszy, szyła wyprawę. Kret odwiedzał ją raz w tygodniu i był bardzo zadowolony. Opowiadał o urokach życia pod ziemią.
Kret: Nie będziesz musiała mrużyć oczu na słońcu, moja droga. To bardzo psuje wzrok. Nie będziesz też musiała słuchać wrzasku tych głupich ptaków. Mówię ci, nie ma nic lepszego od życia w kreciej norze.
Narrator: Calineczka słuchała w milczeniu i tylko łzy spływały jej po policzkach. Zbliżał się dzień ślubu. Calineczka po raz ostatni wyszła przed norkę polnej myszy, by na zawsze pożegnać się ze słońcem.
Calineczka: Do widzenia słońce! Do widzenia kwiaty! Do widzenia ptaki! Żegnajcie!
Narrator: Nagle usłyszała ćwierkanie jaskółki.
Jaskółka: Kwit, kwit, kwit! Leć ze mną. Przed zimą będziemy daleko stąd, w ciepłych krajach. Leć ze mną Calineczko!
Narrator: Calineczka szybko wdrapała się na grzbiet jaskółki i już po chwili były wysoko w powietrzu.
Narrator: Leciały nad górami i dolinami, aż dotarły do Krainy Kwiatów. Jaskółka sfrunęła na ziemię i delikatnie posadziła Calineczkę na płatkach prześlicznego kwiatu. W jego wnętrzu stał maleńki elf z białymi skrzydełkami. Był to Król Kwiatowych Duszków.
Duszek: Zostań z nami!
Calineczka: O, tak! O, tak! Zostanę tutaj na zawsze.
Narrator: Potem Duszek poprosił śliczną Calineczkę o rękę. Calineczka z radością przyjęła oświadczyny i w tym momencie wyrosły jej maleńkie skrzydełka. Wkrótce została Królową Kwiatów i wreszcie była szczęśliwa.
Piosenka „Ropucha
Była sobie raz ropucha.
Re - re kum - kum
Re - re kum - kum
Ta ropucha wielkobrzucha
Re - re kum – kum bęc.
Miała syna jedynaka
Re - re kum - kum
Re - re kum - kum
Wciąż krzyczała na biedaka
Re - re kum - kum bęc.
Chciała żony dla ropuszka
Re - re kum - kum
Re - re kum - kum
Wtem zjawiła się dziewuszka
Re - re kum – kum bęc.
Teraz wszystkie żabki płaczą
Re - re kum - kum
Re - re kum – kum,
że ropuszka nie zobaczą
Re - re kum – kum bęc.
Pozostałe piosenki „Mała racja” i „Krecia robota” pochodzą z czasopisma „Chwila dla malucha” nr 5/05.
Scenariusz opracowała Ewa Stachowiak,
nauczyciel kształcenia zintegrowanego w Publicznej Szkole Podstawowej w Ostrowąsie.